na godzinę przed przyjazdem moich gości na moje 30-te urodziny, doszło do zaciemnienia i musiałam nałożyć makijaż pod ciemnym blaskiem migoczącej świecy. Przed północą, długo po powrocie prądu, nastąpiło kolejne zaciemnienie-to w mojej głowie. Byłem tak pijany, że musiałem iść do łóżka z wiadrem strategicznie ustawionym obok mojej poduszki, zostawiając wszystkich moich przyjaciół na dole, aby świętować moje urodziny beze mnie. Nie było to niezwykłe zdarzenie, ponieważ nieustannie nie zdawałem sobie sprawy, że nie mogę umiarkować spożycia alkoholu, bez względu na to, jakie zasady starałem się ustalić: żadne wino (zbyt mocne, sprawiło, że upadłem); żadne picie w środku tygodnia; żadne picie w ciągu dnia. Pomimo tych narzuconych sobie granic, czÄ ™ sto dostawaĺ ’ em siÄ ™ absolutnie nawalony.
picie nie zawsze kończyło się katastrofą. Tańczono na stołach, dużo głośnego śpiewu, meandrujące rozmowy, które toczyły się do późna w nocy, i dużo śmiechu. Ale były też mroczne konsekwencje picia tak dużej ilości alkoholu, że chwilowo tracisz rozum i stopniowo, z biegiem lat, moje poczucie własnej wartości bardzo się pogorszyło w wyniku regularnego nadużywania alkoholu.
w kwietniu 2011 r.obudziłem się w szpitalu po ciężkim binge, który zakończył się upadkiem na chodnik przed moim domem. Nazajutrz, nieco niechętnie, postanowiłem przestać pić na dobre. Bliskość poważnych obrażeń (lub co gorsza) tego wieczoru napawała mnie strachem wystarczającym do ograniczenia łaknienia i walki przez pierwsze kilka miesięcy trzeźwości. Ale stawanie się nie pijącym nigdy nie było tak, jak postrzegałem siebie-ludzie, którzy zdecydowali się nie pić, byli albo nudni, albo dobrzy. Ja też nie. Picie zdefiniowało mnie; uwielbiałem jego lekkomyślność i jego blask. Uwielbiałem pewność siebie, którą obficie posypało moją osobowość-osobowość, która po wyschnięciu początkowo wydawała mi się cicha i nudna. Moje życie rozciągnęło się przede mną jak męcząca, powtarzalna bieżnia pracy i snu, bez zastrzyków zabawy i hedonizmu, aby rozjaśnić sprawy. Przez co najmniej rok byłem jak ponury nastolatek, który został uziemiony.
ale powoli wszystko zaczęło się zmieniać. Po około 18 miesiącach zauważyłem, że kiedy rozmawiałem z ludźmi, z którymi nie byłem zbyt zaznajomiony, mogłem łatwo utrzymać ich wzrok bez poczucia samoświadomości. Zacząłem szczegółowo doceniać otaczający mnie świat i uderzyła mnie wspaniałość rzeczy, które zawsze uważałem za pewnik: Czapla łowiąca ryby w jeziorze; piękny zachód słońca; przyjacielska rozmowa z nieznajomym. Zdałem sobie sprawę, że bardziej interesuję się ludźmi i tym, co mają do powiedzenia, w przeciwieństwie do starej wersji mnie, która zawsze miała oko na mojego towarzysza, a druga na to, co zostało w butelce. Poczułem się zrelaksowany, obudziłem się pełen energii i szczęśliwy. Ataki paniki, które dręczyły mnie od lat, zniknęły, a mój nastrój pozostał na stałym płaskowyżu, bez żadnych turbulencji, które charakteryzowały go jako pijącego.
do czasu, gdy podjąłem decyzję o odcięciu alkoholu na dobre, nie myślałem zbytnio o tym, jak będzie wyglądało życie bez niego. Nigdy tak naprawdę nie uważałem się za alkoholika, biorąc pod uwagę mój nawyk jako wciąż po prawej stronie linii (po prostu), która dzieli „odpowiedzialne picie”od” problemowego picia”. Ale byłem bardzo zaznajomiony z powszechnym postrzeganiem bycia trzeźwym, że każdy dzień będzie walką woli, aby powstrzymać ten niebezpieczny pierwszy kieliszek, który kiedykolwiek zbliżył się do Twoich ust.
zaskakująco, stopniowo doszedłem do uznania nie do pomyślenia – naprawdę lubiłem być nie pijącym. Byłem inny bez alkoholu. Nie byłam złą osobą, która nienawidziła własnego odbicia i obudziła się w środku nocy, będąc zjedzoną żywcem przez żal i wstyd. Czułem się, jakbym odkrył magiczne rozwiązanie tego wszystkiego, co było złe w moim życiu, i to było takie proste: po prostu nie pij alkoholu. Cztery i pół roku później i uważam za niezwykłe, że spędziłem ponad 20 lat mojego życia upijając się, ponieważ w dzisiejszych czasach nie brakuje mi w tym ani jednej rzeczy.
jako ktoś, kto decyduje się nie pić, stałem się w pełni świadomy tego, jak alcocentryczna jest Wielka Brytania i jak picie jest konsekwentnie związane z zabawą i byciem szczęśliwym i zrelaksowanym. Głównym przesłaniem jest to, że alkohol jest warunkiem wstępnym dla let your hair down I living it up. Wiem, że poświęciłem starą wersję mnie w zamian za życie jako nie pijący, ponieważ nie jestem już głośnym zwierzęciem imprezowym, którym byłem przed 2011. Ale osoba, która wkroczyła, by ją zastąpić, jest dla mnie o wiele bardziej przyjazna. Jest mniej dzika i bardziej powściągliwa, ale zna własny umysł, spełnia swój potencjał, spełnia swoje obowiązki i bez żadnej amortyzacji odczuwa pełnię emocji.
przez wiele lat nosiłem w sobie głęboko zakorzeniony strach, że kiedy umrę, będzie to pod czarną chmurą żalu za wszystko, czym gardziłem o sobie jako pijaku. Bez alkoholu w moim życiu, to zmartwienie zniknęło i odkryłem wolność i lekkość, o której nigdy nie wiedziałem, że istnieją. Jako pijak nigdy nie rozumiałem ludzi abstynentów, ale obecnie bardzo lubię nie pić. Dla mnie nie chodzi o przetrwanie jednego dnia na raz; chodzi o życie resztą mojego życia.
{{topLeft}}
{{bottomLeft}}
{{topRight}}
{{bottomRight}}
{{/goalExceededMarkerPercentage}}
{{/ticker}}
{{heading}}
{{#paragraphs}}
{{.}}
{{/paragrafy}} {{highlightedText}}
{{#choiceCards}}
{{/choiceCards}}
- Udostępnij na Facebooku
- Udostępnij na Twitterze
- Udostępnij przez e-mail
- Udostępnij na LinkedIn
- Udostępnij na WhatsApp
- Udostępnij na Messenger